„Gdzie dwóch się bije, tam …”, czyli
wybory prezydenckie w Polsce w 2010 r.
Refleksje osobiste politologa
Więcej
Ukryj
1
profesor nadzwyczajny w Szkole Wyższej Psychologii
Społecznej w Warszawie
Data publikacji: 25-01-2020
Studia Politologiczne 2011;19
SŁOWA KLUCZOWE
STRESZCZENIE
Wynik ostatnich wyborów prezydenckich w Polsce znacząco udowadnia, do jakiego
stopnia symboliczne argumenty odnoszące się do nagle przerwanej misji politycznej
mogą zostać wykorzystane jako czynniki promujące danego kandydata. Bez żadnych
wątpliwości zostało to zademonstrowane podczas kampanii wyborczej poprzez
rosnące znaczenie Jarosława Kaczyńskiego, przywódcy narodowo-katolickiej partii
Prawo i Sprawiedliwość (PiS) oraz brata bliźniaka Lecha Kaczyńskiego, byłego
prezydenta, tragicznie zmarłego w katastrofie samolotowej koło Smoleńska
10 kwietnia 2010 r. Przywódca PiS, dzięki rewitalizacji swych charyzmy i determinacji,
stał się niespodziewanie poważnym rywalem dla Marszałka Sejmu, Bronisława
Komorowskiego, kandydata na prezydenta z ramienia Platformy Obywatelskiej
(PO), rządzącej partii liberalno-konserwatywnej. Autor artykułu, jeżeli wziąć pod
uwagę efektywność obu kandydatów podczas kampanii reprezentuje pogląd, że
Kaczyński stracił szansę wyboru na prezydenta głównie za sprawą zbyt krótko
trwającej kampanii wyborczej. Z drugiej strony szanse Komorowskiego na zostanie głową państwa nie zostały utrzymane z tytułu jego wkładu w kampanię, który był
słaby i nieefektywny. Nie zostałby bowiem wybrany bez przekazania mu preferencji
wyborczych ze strony wyborców lewicowych, czyli tych, którzy w pierwszej turze
głosowali na Grzegorza Napieralskiego, przywódcę Sojuszu Lewicy Demokratycznej.